Nowy sezon wspinaczkowy zainaugurowaliśmy z Elą w malowniczym zakątku Włoch. Zwiedzanie renesansowych pereł północy udało się nam pogodzić ze wspinaniem nad jeziorem Garda, a dokładniej w znanym sektorze Massone. Podczas kilku dni spędzonych na wymagających pionach zaliczyłem przyspieszoną rekonwalescencję po kontuzji palca (jak się miało później okazać niestety nieudaną). Były oczywiście również obowiązkowe lody u Marco i pizza na cienkim cieście w pobliskiej pizzerii w centrum Arco. Z kolei wprawa do Wenecji dała okazję do zobaczenia nowego rejonu – dobrze znanego w koroniarskich kręgach – Lumignano, mającego niechlubną opinię poligonu doświadczalnego dla różnego kalibru wierteł... Jak się okazało opinia ta jest przesadzona o tyle, że z dołu od razu widać nienaturalne otwory w skałach, co pozwala uniknąć rozczarowań. Nam udało się zaliczyć te najładniejsze propozycje. Krótki urlop naturalnie pozostawił duży niedosyt, który miejmy nadzieję, niedługo będzie można zaspokoić…
Plonem wyjazdu było wiele dróg na poziomie rehabilitacyjnym oraz La cucina dell’inferno 8a OS.
Copyright © 2014 by gorskieblogi