Tegoroczny majowy weekend, jak co roku, postanowiłem spędzić w zaciszu skał. Po nieudanych wspinaczkowo wyjazdach zimowych – do Francji i na Sardynię, oraz krótkim wypadzie do Arco, spragniony dobrego rozwspinania przed nadchodzącym sezonem wybrałem się z Elą do Ceredo. Mały rejon na północy Włoch – przez jednych zachwalany, przez innych nielubiany, okazał się w rzeczywistości idealny na niecałe dwa tygodnie wspinania.
Pokonując duże ilości dróg odniosłem wrażenie, że nie wszystkie tutejsze propozycje są na tyle atrakcyjne, na ile prezentują się z dołu... Siłowe wspinanie o bulderowym charakterze nie przypadło mi do gustu, jednak pośród ponad stu dróg znaleźć tu można prawdziwe perełki. Ostatecznie patrząc okiem wymagającego wspinacza mogę stwierdzić, że Ceredo jest przeciętnym rejonem, nie dorównującym potencjałem Ferentillo czy pobliskiemu Arco, ale warto się tu wybrać na niedługi okres czasu.
W ciągu całego wyjazdu wspinałem się głównie na poziomie rekreacyjnym, dopiero końcówka wyjazdu miała charakter bardziej sportowy – w ciągu dwóch dni pokonałem trzy 8b.
Korzystając z faktu, że Ceredo położone jest niedaleko Verony, nasze dni restowe spędzaliśmy niezwykle atrakcyjnie i bardzo aktywnie zarazem. Pobliskie miasta – Verona, Vicenza, Padwa, Mantua i oczywiście Wenecja są gratką nie tylko dla architekta...
Najważniejsze przejścia:
Anima Mundi 8b+ 4 próba
Australia 8b 2 próba
Dies Irae 8b 2 próba
Scontro Finale 8a+ 2 próba
Apokatastasis (L1) 7c+ OS
Piano sul pianeta 7c+ OS