Przystanek w St Leger pozwolił złapać trochę tchu w podróży i wypracować odpowiednią twardość przedramion na 40 metrowych drogach. Ku naszemu zdziwieniu spotkaliśmy tu znajomych z Barcelony, którzy ostrzegali nas by nie jechać dalej ponieważ Hiszpanię ogarnęła wielka zlewa… Przeczekując kilka dni pod przewieszeniami sektora La Baleine (jeden z najlepszych sektorów Europy), pomknęliśmy dalej na południe. Pierwszy przystanek w klimatycznym Garraf, gdzie drogi startują prosto znad morza, pozwolił nam nieco zapomnieć o ogarniętej deszczem krainie. Później było już tylko gorzej: Calders z wodą lejącą się z sufitu, Rodellar z poszarzałym od wody wapieniem, Santa Linya także skąpana, bynajmniej nie w promieniach słońca.
Na krótko znaleźliśmy schronienie w grocie Disblia w Sant Llorenc de Montgai, która podobno nigdy nie przecieka. Następnie kilka dni przeczekaliśmy w nadmorskim Masriudoms i klasycznie w Terradets, Margalef…
Dopiero po miesiącu 7 tygodniowego tripu osiągnęliśmy cel ostateczny, który majaczył w naszych głowach każdego deszczowego wieczora – SANTA LINYA! Byliśmy tu już z Bogdanem wiosną, teraz w rozszerzonym składzie wróciliśmy by zmierzyć się ze znajomymi przewisami. Bugi postanowił kontynuować wiosenny romans z wymagającą 8c+, ja natomiast zaprzyjaźniłem się z inną ekstremalną linią w prawej części jaskini. Obaj zgodnie stwierdziliśmy, że nasze buły są znacznie twardsze niż wiosną, a ciągi trudności nie wywołują już takich dreszczy. Jednym słowem udało nam się oswoić to nieprzyjazne (w mniemaniu wielu wspinaczy) miejsce.
Ciężki trening dawał coraz lepsze rezultaty, a gra w zośkę z najlepszymi wspinaczami Świata skutecznie wzmacniała nogi i psyche. Z drugiej strony bardzo niskie temperatury i mgły nie były naszymi sprzymierzeńcami, umożliwiając nam jedynie 4 godziny wspinania w ciągu dnia. Ostateczna data naszego powrotu nadeszła zupełnie niespodziewanie, a my jak lwy do ostatnich chwil walczyliśmy z projektami - bez ostatecznego sukcesu. W czasie siedmiu tygodni, którymi dysponowaliśmy dobre warunki wspinaczkowe towarzyszyły nam jedynie w trzech ostatnich. Początkowy plan był zupełnie inny, ale pogoda brutalnie sprowadziła nasze marzenia na ziemię**.
Poniżej prezentuję małe zestawienie przejść ostatnich dwóch miesięcy.
St Leger / sektor La Baleine (Jeden z najlepszych kawałków skały jakie widziałem w życiu. Szkoda, że nie był to główny cel wyjazdu)
Malaxe 8a/+ OS (super pochylnia)
Coloscopie 8a OS (prawdopodobnie najpiękniejsza droga 8a w mojek karierze – 45m po tufach)
Un monde sans gaucho 8a OS
Artisanat local 8a OS
Le chant des baleines 8a OS (pierwszy wyciąg pozostaje na długo w pamięci)
Garraf (Pięknie urzeźbiony mały sektor pod Barceloną)
Puja El febre 7c+ OS (najtrudniejsze 7c+ w moim życiu, proponowałbym raczej 8a/+)
Sant Llorenc de Montgai (Znakomita alternatywa na deszczowe dni)
Patiasso al Pallaso 8a OS (super klasyk rejonu, śliski ale warty przejścia)
Garrote Bill 8a OS (bardzo wymagająca 8a, a mówią, że w Hiszpanii łatwa cyfra? )
Celda de Castigo 7c+/8a OS (najtrudniejszy ruch pod łańcuchem)
Masriudoms (Jeden z najładniejszych sektorów w okolicy, z bardzo długimi drogami)
ATP 8a+ OS (droga klasy światowej – 40m po tufach!)
Los rancios de la aldea 8a+ OS (piękan i bardzo trudna linia, 50m)
Domador de amortiguadores 8a OS (mega droga, trudności pod łańcuchem na 45m)
Sostres o dans le toit 8a OS (duże przewieszenie i bulder pod łańcuchem)
Terradets
Tirabolts 8a+ OS (jak większość dróg sektora les Briuxes, i ta najwyższej klasy)
Margalef (Obowiązkowy rejon, warto przygotować szpona)
La riera 8a+ OS (wytrzymałościowa droga po małych dziurkach ze skokiem na końcu)
Telemaster 8a OS
Santa Linya (Mekka przewieszonego wspinania w Hiszpanii, ciężko tu o łatwą cyfrę)
Open your mind 8c/c+ RP (jeden z klasyków groty, zdecydowanie bliżej mu do 8c+ niż do 8c)
Santa Linya 8a+/b OS (klasyk rejonu, niegdyś 8b)
Asaltinbankis 8a+ OS
Sam Peris I Cia 8a OS
*Serdeczne pozdrowienia dla ekipy: Agaty, Bogdana, Darka i Grześka !
**Powrót do Santa planowany jest w pierwszym możliwym terminie.
Copyright © 2014 by gorskieblogi